poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 8. Walka

Klaus:

Zatrzymałem się godzinę drogi od San Diego. Byłem głodny, zły i przestraszony. Krew buzowała mi w żyłach. Już niedługo przekonam się czy mam rację co do miejsca przetrzymywania mojej kochanej Chan. Nagle koło mnie zatrzymał się czerwony kabriolet. Siedziały w nim trzy blondynki. Ładne, ale głupie - pomyślałem. Będą jednak odpowiednie na podwieczorek, a raczej śniadanie. Szybkim krokiem podszedłem do nich. Gdy tylko znalazłem się przy ich samochodzie zaczęły one poprawiać fryzury i makijaż. Zadziałał na nie mój urok osobisty - zaśmiałem się w duchu. Jednak czy w takiej sytuacji powinienem się śmiać?
- Hej co taki przystojniak robi na takim pustkowiu zupełnie sam? - zapytały chórem robiąc maślane oczy.
- Mógłbym was spytać o to samo moje drogie panie - powiedziałem z tym swoim brytyjskim akcentem. Wiedziałem jak działa na kobiety.
Gdy tylko skończyłem oparłem się o maskę, skrzyżowałem ręce  robiąc przy tym lepszy wzgląd na moje tatuaże. Dziewczyny spojrzały na mnie po czym zaczęły odpinać pasy. Już wiedziałem, że będą moje. Nie wiedziałem jeszcze pod jakim względem oznacza to "moje". Nowo nabyte koleżanki powoli zaczęły wysiadać z swojego środka transportu. Po chwili stanęły przede mną ukazując swe długie, zgrabne, opalone nogi. Muszę przyznać, że wyglądały przewspaniale, a moje spodnie zaczynały mi przeszkadzać. Nie tak nie mogło być. Kochałem tylko Chantal. Zawsze i na zawsze - powtarzałem sobie w myślach. Lecz gdy moje myśli przejęła ona spodnie zaczęły dokuczać mi jeszcze bardziej. Podszedłem do jednej z nich i pocałowałem w ucho po czym wyszeptałem:
- Myślisz, że nie wiem kim jesteś? 
- W takim razie kim jestem? - spytała tępo.
- Kochanie, kochanie, kochanie wiem, że to ON was przysłał.
- On czyli kto? - znów udała głupią, a może naprawdę taka była?
- Słoneczko takie żarty to tylko w przedszkolu - zaśmiałem się - Więc czego chce? - zapytałem niespokojnie.
Blondynka przybliżyła się do mnie i syknęła. 
- Chce Cię tylko ostrzec przez wzgląd na dawne czasy. Jej tam nie ma. Nigdy nie było. A ty zachowujesz się jak totalny idiota. Mogłeś mieć wszystko, a teraz nie masz nic. 
- To tylko chwilowe - powiedziałem i w wampirzym tempie wbiłem kły w jej długą, czekoladową szyję.
Krew smakowała jak przecier pomidorowy. Jednym słowem była okropna. Piłem ją przez chwilę aby pozbawić ją siły, a później rzuciłem ją na jedyny dach w tej pustce. Należał on do stacji benzynowej. 

Rebekah:


Czemu Klaus jest takim idiotą? Dlaczego postanowił wybrać się do San Diego sam? Na pewną śmierć - dodałam w myślach. To wszystko mówiłam do siedzącego na siedzeniu przedniego pasażera Kola. Spał. Chyba nabierał sił. Jego noc nie mogła należeć do wyspanych. Do celu naszej "małej" przejażdżki pozostała nam jakaś godzina drogi. Elijah powinien nasz niedługo dogonić. Postanowił wybrać się oddzielnym samochodem bo miał jeszcze sprawy do załatwienia w Mystic Falls. Miał ugadać coś z Damonem. Radio nie dawało mi ani odrobiny pocieszenia. Cały czas leciały w nim smętne, ciężkie w przekazie piosenki. Na tę chwilę potrzebowałam czegoś wesołego, ale nie wiedziałam czy byłabym w stanie przez to przebrnąć. Na siedzeniu przy montowanym obok mojego coś, a raczej ktoś się poruszył. To zapewne mój kochany braciszek miał mokre sny. Byłam tego pewna. Teraz denerwował mnie jeszcze bardziej. Ja tu się użalałam, a on bawił w najlepsze. Szturchnęłam go lekko łokciem. Nie dbałam o to czy się obudzi czy też nie. Chciałam to przerwać. Tak jak myślałam od razu otworzył oczy. 
- Czego chcesz ty wredna babo? - zapytał zaspanym głosem.
- Nic nudziło mi się - skłamałam.
- Nie dziwie się, słuchasz takich piosenek jakbyś za chwilę miała iść na pogrzeb.
A skąd wiesz, że właśnie tak nie będzie - odpowiedziałam w myślach. 
Nagle na poboczu zauważyłam samochód, zatrzymałam się gwałtownie i Kol uderzył głową w pulpit.
- Co ty do cholery robisz? - wykrzyczał pocierając ręką głowę z której płynęła strużka krwi.
- Przepraszam - powiedziałam cicho odwracając głowę tak żeby mieć jak najlepszy widok na zmasakrowany samochód. Mój brat po chwili też odwrócił głowę w tamtą stronę po czym wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia. 

~ Jakieś pół godziny wcześniej w tym samym miejscu, Klaus ~ 


Po rzuceniu pierwszej na dach stacji benzynowej podbiegła do mnie druga z kołkiem w ręce. Wycelowała nim w moje serce i pchnęła. Powinienem był zachować więcej rozwagi - pomyślałem i upadłem na ziemie. Zwykłe drewno nie mogło zrobić mi większej krzywdy, ale osłabiło mnie na kilka minut. Gdy tylko kobieta odeszła ode mnie na jakieś dwa kroki szybkim machnięciem ręki wyciągnąłem to co mi dokuczało i w wampirzym 
tempie podbiegłem do mojej nowej ofiary, która wcześniej była moim oprawcą. Chciałem wbić jej to drewniane cudo w serce. Wiedziałem, że jeśliby mi się to udało padłaby martwa na ziemię. Niestety chybiłem i uderzyłem w jej brzuch. Ona korzystając z okazji wykręciła mi rękę i paznokciem podcięła gardło. Kopnąłem ją wtedy dość mocno. Poleciała jakieś 10 metrów z dala ode mnie. Chwyciłem wtedy drewnianą broń leżącą u mych stóp i przebiłem jej najważniejszy organ. Pozostałe dwie mnie okrążyły. Na trzy rzuciły się do ataku.Jedna wskoczyła mi na plecy i zaczęła ciągnąć mnie za włosy. Druga zaś wyciągnęła zza pleców  sznur i związała mi nim ręce. Nie dałem się jednak tak łatwo. Gdy "dwójka" majstrowała coś przy moim sznurze ugryzłem ją w szyję. Wiedziałem, że ich gatunek tak samo jak wampiry nie zbyt dobrze znoszą ugryzienie wilkołaka czy w tym wypadku hybrydy. Jej moce opadły natychmiast czyli było jeszcze lepiej niż myślałem. Może to właśnie dzisiaj jest ten dzień w którym dopisuje mi szczęście. W przypływie adrenaliny strząsnąłem "jedynkę" z mojego kręgosłupa. Upadła ona mi pod nogi dlatego po raz kolejny skorzystałem z okazji i ją zahipnotyzowałem. Kazałem jej wracać do San Diego i przekazać swemu panu, że nadjeżdżam i nie jestem w zbyt dobrym humorze.
Gdy zauroczona panienka pojechała swoim samochodem przekazać moją wiadomość swemu panu ja położyłem się na środku drogi. Kilka minut później zjawił się samochód. Wyciągnąłem z jego środka kierowcę, wysuszyłem go do cna i rzuciłem na pozostałe ciała. Pojechałem dalej w drogę d ustalonego wcześniej celu.

Rebekah:
- To przecież samochód Klausa - zaczęłam płakać. Kol podszedł do mnie i przytulił. 
- Nic mu nie jest, na pewno nic mu nie jest - powiedział, ale chyba sam w to nie wierzył. 
Po chwili rozdzieliliśmy się i sprawdziliśmy okolicę. Jego ciała nigdzie nie było. To chyba dobrze świadczy. Przynajmniej taką mam nadzieję. Po krótkiej rozmowie z moim towarzyszem podróży uzgodniliśmy, że pojedziemy dalej. Niklaus też pewnie tam zmierza. Gdy wyznaczył sobie cel zawsze dopinał swego.

Mężczyzna siedział właśnie w wygodnym, zielonym fotelu przy kominku. W ręce trzymał kieliszek szampana. Minę miał zamyśloną po chwili uśmiechnął się sam do siebie chociaż w głębi duszy był wściekły

J:

- Co ten głupi Klaus sobie myśli?- krzyknąłem w pustkę.
Byłem wściekły. -Jak on mógł zabić moje najlepsze sługi? - zapytałem sam siebie. Błędem było zawieranie układu z Nathanielem. Wtem usłyszałem pukanie. Drzwi otworzyły się dzięki mem myśli i do środka weszła urodziwa wampirzyca. Katherine. 
- Mój drogi, Nathaniel chce się z tobą spotkać. Mówi, że to pilne - uśmiechnęła się - Ale myślę, że to może poczekać - mówiąc to przysunęła się do mnie i pocałowała. Niestety nie mogłem jej pozwolić na więcej. 
- Katherine wiesz, że moim priorytetem jest skończenie sprawy z Chantal. Pierwotny już niedługo tu będzie - mówiąc to odsunąłem ją od siebie i kazałem iść po Nate. Przyszedł po chwili. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Oczy jednak ukazywały jaki był wściekły. 
- Po co je wysłałeś do niego?! Miał to dotrzeć bez przeszkód aby dokonać wyboru! - powiedział donośnym głosem.
- Ale wtedy nie byłoby już takiej zabawy - zaprotestowałem, chociaż w głębi duszy wiedziałem, że ma rację. 
- To nie jest śmieszne! Zawarliśmy układ! - już krzyczał.
- Dobrze już dobrze uspokój się. Znasz plan Niklaus niedługo tu będzie - powiedziałem i wyprosiłem go z pokoju. 

Elijah:

Przed wyjazdem pojechałem jeszcze do pensjonatu Salvatorów. Musiałem załatwić tam pewne sprawy z Damonem. Miał on pewne informacje " o tym którego imienia nie wolno wymawiać". 
Zajmowaliśmy się tym już jakiś rok. Wiedzieliśmy, że prędzej czy później się przydadzą. Nie chcieli tego, ale czarownica pracująca dla  najstarszego Pierwotnego miała wizję. Widziała tam jego i jakiegoś nieznanego łowcę. Przepowiednia się sprawdziła. Po omówieniu wszystkich spraw, które trzymali pod kluczem wziął do ręki grubą teczkę i poszedł w stronę samochodu.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Miał być wczoraj, ale się nie zapisał dlatego dzisiaj pisałam od początku. Mam nadzieję, że się wam podobało. 

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Ogłoszenie!

Jedni mogą się ucieszyć, inni mniej, ale to już postanowione. Powracam na tego oto bloga. Co prawda oficjalnie nie był zawieszony. Ja jednak tak właśnie się czułam. Zawieszona, zła i zdesperowana bo nie miałam na nic pomysłu. Do końca tygodnia powinien pojawić się rozdział. Jedni pewnie będą na mnie źli innym będzie się to podobało. Ale będzie tak jak zawsze. Ich historia nigdy nie była idealna taka nie będzie i tym razem. Z nowego rozdziału dowiecie się w końcu co, a może kto jest w San Diego. Pojawią się też trzy nowe laski z którymi nasz kochany Klaus będzie chciał się przespać. Co z tego wyniknie zobaczymy już wkrótce. Kocham was i pozdrawiam.pop

czwartek, 16 maja 2013

Rozdział 7.

Chantal:

Budzę się wszędzie do o koła ciemność. Słyszę jakiś głos dopiero po chwili rozpoznaję słowa. Nie mówi do mnie tylko chyba sam do siebie. Jakby słowami, które mają powiedzieć:
- Słuchaj, ja wiem, że to nie będzie przyjemne, ale musisz to przetrwać... - nagle przerwał, chyba zobaczył, że się obudziłam.
- Witaj, jesteś pewnie pewna co tu jeszcze robisz? Dlaczego jeszcze nie masz kołka w sercu? Narazie powiem Ci tyle, że jesteś tu dla własnego dobra. Klaus chciał Cię jak najszybciej zabić, ja jednak Cię ocalę. Proszę pamiętaj o tym - powiedział po czym odwrócił się i wyszedł.
Czy to prawda? Dopytywałam sama siebie. Czy on naprawdę chcę mnie zabić. Przecież mówił mi, że mnie kocha. Oświadczył się. A jednak siedzę tu w tym ciemnym pokoju zupełnie sama.


Klaus:

Przebudziłem się nagle. Przyśnił mi się koszmar, ale dzięki niemu wiem gdzie szukać Chan. Byłem tam  kilka razy. Za każdym towarzyszył mi strach, ból i wściekłość w szczególności na samego siebie. Zawsze dawałem się za łatwo podejść i za każdym razem chodziło o nią. Mam szczerą nadzieję, że tam będzie. Żeby się o tym przekonać jak najszybciej wyjechałem. Przed wyjazdem napisałem jednak kartki dla rodziny.

Rebekah:


Całą noc nie mogłam spać. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk silnika. Pewnie Klaus nie może spać i pojechał na przejażdżkę. Wyszłam z pokoju, bo zrobiłam się głodna i poszłam w stronę kuchni. Gdy już tam doszłam na samym środku stołu leżała kartka. W pośpiechu przeczytałam to co się na niej znajdowało. Wiadomość brzmiała tak.

Przepraszam, że wyjeżdżam już teraz. Nie mogłem jednak czekać do rana. Mam pewne podejrzenia co do pobytu Chan. Dlatego muszę się jak najszybciej co do nich upewnić. Nie mogę bez niej żyć i zapewne wszyscy to widzicie. Gdybym nie wrócił dom w Mystic Falls zapisuję Rebekhce. Apartament w Nowym Yorku przeznaczam Kolowi. Natomiast kamienica  Nowym Orleanie wędruję w ręce Elijhy. Finnowi zostawiam dom w Anglii, bo wiem, że zawsze ciągnęło go do Europy. Nie martwcie się o mnie. I pamiętajcie " Always and Forever".  Dla waszej wiadomości jadę do San Diego. Nie przyjeżdżajcie tam, nie narażajcie się na niepotrzebne niebezpieczeństwo. I żeby było jasne jeśli kogokolwiek z was tam zobaczę to zasztyletuję. Rozumiemy się. Mam nadzieję, że tak.
                     Klaus

Nie... On tam nie pojechał.... Przecież tam jest.... Tam jest... Muszę iść powiedzieć reszcie i to szybko.


Kol:

Rebekha wpadła do mojego pokoju jakby się paliło. Chciałem ją zabić. Całą noc balowałem w Grillu i wróciłem do domu przed niecałą godziną. Jednak ta miała twarz całą we łzach. W ręce trzymała kartkę. Bez chwili namysłu zapytałem się jej co się stało. Ta łkając i co rusz przerywając powiedziała, że Klaus pojechał do San Diego szukać Chan, a przecież tam było.... Szybko przeczytałem zawartość owej kartki  i wraz z siostrą stwierdziliśmy, że obudzimy tego najwięcej wiedzącego.

Elijha:

 Byłem właśnie zajęty Katherine. Uprawialiśmy przyjemny sex bez zobowiązań. Chociaż szczerze mówiąc na te zobowiązania liczyłem już jakieś 500 lat. Lepsze to niż nic - chyba tak to mówią ludzie. Po chwili do mojego pokoju wpadli Kol wraz z Rebekhą. Po ich twarzach widać było, że są przerażeni. 
- Co wy tu u diabła robicie - spytałem wściekły.
- Klaus wyjechał do San Diego - powiedział patrząc mi w oczy Kol.
- Ale przecież tam jest... - nie dokończyłem.
- Zbieraj się jedziemy go szukać - rzekło rodzeństwo ze strachem.
- Ale przecież tam jest.... - powtórzyłem.
- " Always and forever" pamiętasz?
- Pamiętam, będę gotowy za pół godziny.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że dopiero teraz. Nie miałam weny. Chciałam nawet zawiesić bloga. Z pomocą jednak przyszła mi koleżanka. Bardzo jej za to dziękuję... :)

niedziela, 5 maja 2013

Nominacje


Zostałam nominowana do Liebster Award przez Gusie, Szklanke Mleka ,Rebekah, Justynę Borek i Klausoholiczke.

Bardzo wam dziękuję.

Co trzeba zrobić:

~ Odpowiedzieć na pytania podane przez nominującego .
~ Napisać 11 ciekawostek o sobie.
~ Nominować 11 blogów i zadać im 11 pytań.

Ciekawostki:


1.  Na imię mam Sara.
2. Posiadam psa Arona.
3. Mam młodszego brata.
4. Czytam nałogowo.
5. Jestem brunetką.
6. Uwielbiam zwierzęta.
7. Lubię posiedzieć w samotności.
8. Dobrze się uczę, a raczej w ogóle się nie uczę, a dobre oceny i tak są. :)
9. Mój ulubiony miesiąc to luty (urodziny).
10. Mieszkam w Bdg.
11. Mieszkam wraz z rodzicami, dziadkami i bratem.

 Gusia:

1. Ile masz lat? - 13
2. Czy/jakie lubisz sporty? - Siatkówka <3.
3.Ulubiony blog? Nie mam owego
4. Ulubiona książka? Trudny wybór... Wróżbiarze
5. Masz Jakies plakaty z tvd? Tak, jakieś 6 <3
6. W jakim województwie mieszkasz? kujawsko - pomorskie 
7. Jaki jest twój numer telefonu? 
8. Od kiedy/ czy oglądasz tvd? Od samego początku.
9. Ulubiony aktor i aktorka? Hmmm... Joseph Morgan wraz z Ianem, a aktorka to Amanda Seyfried 
10. Ulubiony bohater z tvd? Damon, Klaus, Kol - nie mogłam wybrać jednego wybacz ;)
11. Ulubiona piosenka ? Let it rock.

Rebekah:

1. Masz zwierzątko ? jakie ? Psa
2. ile masz lat ? 13
3. Jak masz na imię ? Sara
4. Ulubiony aktor ? Joseph Morgan 
5. Ulubiona aktorka ? Amanda Seyfried
6 . Ulubiona książka ? Wróżbiarze
7 . Co sądzisz o 4 sezonie TVD. Jak na razie jest najgorszy  1-3 były lepsze :)
8. Masz hobby ? jakie ? Czytanie książek
9. Gdzie byłaś za granicą ? W Niemczech
10. Wymień 4 najseksowniejszych osób na świecie ? Ian Somerhalder, Joseph Morgan, Nathaniel Buzolic, Channing Tatum
11. Jaki rodzaj muzyki lubisz najbardziej ? Rock


Szklanka Mleka:

1.Grasz w jakieś gry na komputerze, jeśli tak to jakie?- Nie nie gram.
 2Oglądasz jakiś serial (poza tvd)? <jaki?> - Elementary, GG
3.Ulubiony aktor? 
4.Blondyn vs szatyn? Nie robi różnicy
5.Czy według ciebie istnieje przyjaźń damsko-męska? Zdecydowanie tak
6..Ulubiona piosenka? Let it rock
7..Do której klasy chodzisz? 6
8.Rolki/rower/deska? rower
9.Jak masz na imię? Sara
10.Facebook/Ask? - Facebook
11..Za co lubisz swojego bloga i co nakłoniło cię do napisania? (wypowiedź przynajmniej cztery zdania). Hmmm. Do napisania bloga nakłoniła mnie chęć natychmiastowego podzielenia się czymś z ludźmi. Pisałam od dziecka, więc to właśnie na to padł wybór. Mojego bloga lubię za to, że ktoś go w ogóle czyta. Mam nadzieję, że tak zostanie.


Justyna Borek:

1. Jak masz na imię ? Sara
2. Czy masz rodzeństwo ? Tak, brata.
3. Jakich języków się uczysz albo znasz ? Uczę się angielskiego.
4. Jaki masz kolor włosów ? Ciemny brąz
5. Jakiego przedmiotu nie lubisz ? Zdecydowanie matematyka.

6. Czy dużo się uczysz ? Prawie wcale.
7. Do której klasy chodzisz ? Do 6.
8. Czy masz zwierzaka ? Jeżeli tak to jakiego ? Psa
9. Jak nazywa się twoja najlepsza przyjaciółka ? Helena
10. Jakiego koloru masz oczy . Niebieskie
11. Czy lubisz Pamiętniki Wampirów ? Ja ich nie lubię ja je kocham.



Klausoholiczka:

1.Ile masz lat? 13
2.Masz zwierzaka? Tak
3.Ulubiony aktor? Joseph Morgan
4.Ulubiona aktorka? Amanda Seyfried
5.Ulubiona piosenka? Let it rock.
6.Ulubiona wokalistka? --------
7.Jak masz na imię? Sara
8.Jakie jest twoje hobby? Czytanie książek.
9.Masz rodzeństwo? Tak, brata.
10.Od kiedy oglądasz TVD? Od samego początku.
11.Ulubiony film? Pamiętnik.


1.http://miloscodpierwszegougryzienia.blog.pl

2.http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com
3.http://tvd-moje-scenariusze.blogspot.com
4.http://historia-lilith-salvatore.blogspot.com
5.http://mikaelsonfamily.blogspot.com
6.http://klaus-caroline.blog.pl
7.http://mrocznestworzenia.blogspot.com
8.http://mysticfallskrainamarzen.blogspot.com
9.http://carolineiklaus-loveforever.blogspot.com
10.http://mysticfallskrainamarzen.blogspot.com
11.http://kobieta-ze-stali.blogspot.com

Moje pytania:

1. Ulubiony zespół?
2. Ulubiony film?
3. Wymarzony samochód?
4. Kim chciałabyś zostać w przyszłości?
5. Gdzie mieszkasz?
6. Ulubiony przedmiot?
7. Ulubiony serial?
8. Ulubiona książka?
9. Hobby jeśli tak to jakie?
10.  Czy dzięki blogowaniu poznałaś osoby z którymi aktualnie utrzymujesz bardzo dobry kontakt w świecie realnym?
11. Czy masz zwierzaka jeśli tak to jakiego?

piątek, 3 maja 2013

Drugi blog...

Wszystko zaczęło się od jakiegoś debilnego snu z Kolem w roli głównej.
Sen może nie ciekawy, chociaż był tam Kol, Boże jak ja go kocham <3.
Ale po dłuższych rozmyślaniach spróbowałam to przelać na papier.
Wyszło chyba dosyć przyzwoicie, zresztą sami sprawdzicie. 
Rozdziały spróbuję dodawać w każdą sobotę. Jak jednak będzie okaże się w praniu.
Blog znajdziecie w zakładce pt. " Mój drugi blog".
Lub pod adresem strony internetowej http://kol-mikaelson-story.blogspot.com
Zapraszam serdecznie i proszę was komentujcie, bo nie wiem czy to co robię w ogóle ma jakiś sens.

Rozdział 6. Rozmyślenia

Kol:

Po odzyskaniu przytomności chciałem coś zrobić mojemu braciszkowi, jednak jak zobaczyłem go załamanego, siedzącego w fotelu to odpuściłem.
- Niklausie, ja wiem, że nie jesteś teraz w najlepszym stanie psychicznym, ale to nie znaczy, że masz się na nas wyżywać - powiedziałem do starszego brata.
- Przymknij się Kol - usłyszałem w odpowiedzi.
- Jesteśmy tu żeby Ci pomóc. Pamiętasz zawsze i na zawsze.
- Pamiętam Kol pamiętam, ale teraz mam ważniejsze sprawy na głowie - powiedział.
- Nie Klaus to nie tylko twoje problemy, jesteśmy rodziną i choć różnie między nami bywało twoje problemy nadal są naszymi - powiedziałem.
Nie lubiłem takich rozmów. Nie znosiłem być poważny to Elijah zawsze taki był jednak teraz musiałem go pocieszyć.Taka braterska solidarność.


Klaus:

Kol właśnie przypomniał mi o co w życiu należy walczyć. Mianowicie o rodzinę. To ona jest najważniejsza i zawsze taka będzie. Bez niej czujemy się puści. Teraz miałem dwa zadania.
1. Znaleźć Chantal.
2. Zjednoczyć rodzinę.
Co prawda to drugie nigdy mi nie wychodziło, ale trzeba spróbować na nowo.



Rebekah:

Żal mi było Klausa. Widać było, że się zmienia. Wszystko to zasługa Chantal. Jak ona zginie to nie mam pojęcia co się stanie. Pewnie zapanuje chaos. Niklaus będzie jeździł po świecie, żywił się bez umiaru i imprezował. Znów stoczy się na ciemną stronę mocy. Znów będzie pozbawionym uczuć bezwzględnym Mikaelsonem. 


Klaus:

Myślałem, że uda mi się namierzyć Ester. Niestety ta dzwoniła z budki telefonicznej w Mystic Falls. Szczerze mówiąc nie wiedziałem nawet, że są tam budki telefoniczne. Gdy tylko byłem bogatszy o nowe informacje wsiadłem do samochodu i pojechałem w stronę tego pamiętnego miasteczka. Po drodze zadzwoniłem do Damona i powiedziałem mu o zaistniałej sytuacji. Ten jednak powiedział, że budka telefoniczna została zlikwidowana jeszcze przed moim powrotem. To o co tu do cholery chodzi. Nic nie rozumiałem. Raz coś jest zaraz go nie ma. Zwariuję po prostu zwariuję. Chciałem się  napić i zapomnieć. Zapomnieć o wszystkim co mnie trapiło. Zjechałem jakimś bocznym zjazdem. Nie wiadomo gdzie. Jechałem tak może 3 godziny. Sam w samotności, tak czułem się najlepiej. Natrafiłem na przydrożny bar. Jak się później okazało był to klub ze striptizem. No, ale cóż byłem tak głodny, że nawet nie wybrzydzałem. Po jakiś 3 godzinach wyszedłem stamtąd zaspokojony. Nie miało to nic wspólnego z podłożem seksualnym. Zabiłem tam ok 100 osób. Kolejne do mojej długiej listy. Byłem najedzony, napity i czułem się tak błogo. Wiedziałem jednak, że moje problemy nie zniknęły. Bo niby dlaczego? Przecież na to zasłużyłem moim zbyt długim pełnym złości, krwi i strachu życiem. 


Ester:

Może Niklaus miał rację. Ostatnio wszyscy się zmienili. Każdy staje się coraz lepszy. Stosunki rodzinne też ulegają poprawie. Czy ja naprawdę chcę to wszystko zepsuć. Zabrać im to do czego dorośli? Nie powinnam się wtrącać w ich życie ani teraz ani przedtem ani nigdy. Dopiero teraz zrozumiałam, że wszystko co się wydarzyło, wydarzyło się przeze mnie. To ja jestem winowajcą tego wszystkiego. Gdybym wraz z Mikaelem nie chciała żeby nasza rodzina trwała wiecznie świat byłby wolny od demonów zwanych wampirami. Mimo to muszę dokończyć to co zaczęłam. Muszę ich zniszczyć. A przy okazji zniszczę siebie.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że rozdział dopiero dzisiaj. Miałam dużo spraw na głowie. No, ale cóż rozdział jest byle jaki, ale jest :). Jak niektórzy może wiecie założyłam nowego bloga. Wszystkie informacje powinny pojawić się do środy. Także zapraszam i przepraszam. 

niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 5. N. Zwątpienie, Poszukiwania

Klaus:


Gdy się obudziłem druga połowa łóżka już zdążyła wystygnąć. Na poduszce leżała tylko jakaś kartka. Bez chwili namysłu zabrałem się za jej przeczytanie.

Bezwzględny morderco Klausie!

Jednak nie upilnowałeś dobrze najcenniejszej osoby w Twoim życiu. 
No cóż mówi się trudno. Przykro mi, że nie zdążyłeś się z nią pożegnać.
Jednak kto z was myślał, że po 300 letnim powrocie będzie trzeba się rozstać? Nikt.
Gdy mnie znajdziesz Chantal zapewne będzie leżała już 2 metry pod ziemią. Gdzie?
Tego Ci nie powiem. Mam jednak pewną wskazówkę. Chan jest tam gdzie Ester. 
Problem w tym, że nie wiesz gdzie jest Ester. Podpowiedź dostałeś,  więc nie narzekaj.
Gdy nas znajdziesz może pozwolę Ci umrzeć razem z nią. Sądzę jednak, że wieczne cierpienie będzie.... To dopowiedz sobie sam.  
                                                                         Twój największy koszmar. N.


Chantal:

Ocknęłam się przykuta do krzesła. Ręce miałam przewiązane sznurem nasączonym werbeną. Nie wiedziałam o co chodzi. Położyłam się spać razem z Klausem, a nagle ni stąd ni zowąd budzę się w ciemnym, obskurnym pokoju. Wiedziałam jednak, że to nie sen. 
- O,obudziła nam się księżniczka. - powiedział nieznajomy.
- Kim jesteś i czego chcesz? - zapytałam odruchowo.
Przez jego twarz przeszedł szyderczy uśmiech.
- Nazywam się Nathaniel. 
- Dobrze Nathanielu, więc czego chcesz?
- Ciebie - powiedział szybko.
- Przykro mi nie jesteś w moim typie, a poza tym jestem zaręczona - odpowiedziałam.
- Och to nie przyzwoite. Ojciec z córką to kazirodztwo. Mam nadzieję, że uczyli cię tego w szkole. - odparł.
Ten jego przebrzydły uśmiech doprowadzał mnie do szału.
- Ja nie mam ojca. Nigdy nie miałam. Przygotuj się na swój koniec. Niklaus Cię znajdzie i zabije. - wykrzyczałam mu w jego cholernie przystojną twarz.
Jezu dziewczyno o czym ty myślisz ten koleś podaje się za twojego ojca, chce Cię zabić, a ty myślisz o jego przystojnej twarzy. Ogarnij się w końcu.
- Cóż nie myślałbym o tym, że Klaus mi zagraża. To był tylko plan córeczko. Plan na zgładzenie ciebie.
- Kłamiesz. Klaus nie jest taki, on by mnie nigdy nie skrzywdził, on mnie kocha. - powiedziałam.
Tylko czy to na pewno prawda? Czy ja naprawdę powinnam wierzyć w miłość Pierwotnego?


Klaus:

Zaraz zwariuję z Kolem przeszukałem całe Las Vegas. Rebekah zajęła się Nowym Orleanem. Elijha szuka w Nowym Yorku. Bracia Salvatorowie w Mystic Falls. Nawet Hayley włączyła się w poszukiwania wraz ze swoją watahą. Chantal jednak nigdzie nie ma. Nawet Bonnie za pomocą magii nie może jej znaleźć. Nawet nie wiem czemu jej szuka. Przecież ze mną zawsze miała na pieńku, a Chan nawet nie znała. Może Caroline ją poprosiła? Wiem jednak, że nawet jeśli miałbym przetrząsnąć niebo i ziemię to i tak ją znajdę. Gdy zastanawiałem się gdzie może być Chan zadzwonił telefon.
- Słucham - wykrzyknąłem do słuchawki, musiałem się na kimś wyżyć.
Kol już tego doświadczył. Wpakowałem w jego brzuch kilkanaście kołków.
- Klaus może spokojniej chyba, że już nie chcesz jej zobaczyć - to była Ester wszędzie rozpoznałbym ten jej przebrzydły głos.
- Czego od niej chcesz? - spytałem.
W słuchawce telefonu usłyszałem tylko jej nikczemny śmiech.
- Czego? - spytałem jeszcze raz.
- Od niej niczego, lecz chcę żebyś cierpiał. 
- Dlaczego? Dlaczego tak mnie nienawidzisz? - zapytałem.
- Powinniście już dawno umrzeć.
- Sama nas stworzyłaś, wiedziałaś jakie będą konsekwencje.
- Wiedziałam to prawda, ale to nie zmienia faktu, że jesteście potworami, które powinny już dawno zginąć. 
- Droga wolna możesz nas zabić. Nie wiem jednak czy pamiętasz, że twoje życie jest zależne od naszego. Gdy zginął Finn straciłaś część swoich mocy. Tego naprawdę chcesz? Zniknąć?
Nic nie odpowiedziała rozłączyła się. Plus naszej rozmowy był tylko taki, że mogłem ją namierzyć. Przynajmniej taką mam nadzieję.....
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział krótki, wiem i przepraszam. Kolejny powinien pojawić się w środę. Przynajmniej taką mam nadzieję... Jejuu aż Klausa cytuje. :) A co do rozdziału mam nadzieję, że wam się spodoba.