czwartek, 11 kwietnia 2013

Rozdział 2. Piękna i Bestia

Chantal:

Miałam wczoraj idealną okazję do zabicia pierwotnej hybrydy Klausa. Jednak nie zabiłam go bo nie mogłam. Po prostu nie mogłam. Klaus się poddał, nie protestowałby gdybym chciała go zabić. Widać to było w jego oczach. Były przepełnione smutkiem i strachem. Jednak sądzę, że strach nie pochodził  stąd, że miał zaraz zginąć. Jest to coś głębszego o czym mam zamiar się dowiedzieć. Było mi go żal, i zamiast wygarnąć mu co o nim myślę powiedziałam mu co czuję. Powiedziałam mu, że go kocham. Pocałowałam go. I muszę przyznać, że był to najlepszy pocałunek w moim życiu. Taki czuły i delikatny. Nie żałuję tego co zrobiłam.  Klaus też powiedział mi, że mnie kocha. Czy mówił szczerze? Chyba tak. Inaczej nie zapraszałby mnie na randkę. Prawda? Możliwe jednak, że mówił to tylko i wyłącznie dlatego żeby zyskać moje zaufanie, a później mnie zabić. Po głowie chodzi mi teraz tylko i wyłącznie jeden obraz. Mianowicie duże, piękne, niebieskie oczęta bezwzględnego Mikaelsona.


Klaus:

Pocałowała mnie. Naprawdę mnie pocałowała. Pocałowała takiego potwora jak ja. I w jej oczach nie widziałem ani krzty obrzydzenia. Smutek, zawiść tak, ale nie obrzydzenie. Jestem z tego powodu zadowolony. Możliwe, że da mi drugą szansę. Drugą szansę aby naprawić to wszystko. Aby założyć rodzinę, mieć dzieci. Jestem pewien, że drugi raz tego nie spieprze. Nie mogę, Chan jest dla mnie zbyt ważna.


Chantal:

Randka ma zacząć się równo o 17:00. Ja jak zawsze nie mam się w co ubrać. Szczerze nie chcę mi się na nią iść. Kocham go, ale się go boje. Wiem, że nie zrobi mi krzywdy. Strach jednak pozostaje. Co do ubrania myślałam o czarnej sukience do kolan w różowe kwiatki. Do tego wysokie czarne szpilki i jeansowa kurtka. Jednak obawiam się, że będę wyglądać zbyt dziewczęco. W końcu towarzyszyć ma mi nie kto inny jak bezwzględny pierwotny. Postanowiłam, że do niego zadzwonię. Odebrał po 3 sygnale. Prędko jak na takiego staruszka.
- Witaj Klaus. Mam pewien problem.
- O Chan. Może uda mi się go rozwiązać. Co cię gryzie?
- Nie mam w co się ubrać. Może zdradzisz mi gdzie się wybieramy?
- Ubierz coś ładnego. Co do miejsca to niespodzianka.
Rozłączył się tak po prostu się rozłączył. Bez żadnego słowa pożegnania. Nie rozmawialiśmy ponad trzysta lat a ten tak po prostu się rozłącza.


Klaus:

Chantal dzwoniła niecałe 5 minut temu. Byłem szczęśliwy słysząc jej głos w słuchawce telefonu. Miałem jednak pewne obawy podczas naszej krótkiej rozmowy. Bałem się, że zdradzę mojej ukochanej Chan gdzie ją zabieram. Zabierałem ją w dość długą podróż. Jechałem z nią w miejsce naszego poznania. Poznaliśmy się bowiem nie gdzie indziej, a na ziemiach stanowiących obecnie Las Vegas. Gdy jej szukałem często zaglądałem do miasta hazardu i rozpusty. Jednak gdy tam gościłem byłem wkurzony. Wkurzony na ludzi. Wszyscy byli tacy zadowoleni z życia, śmiali się, a ja byłem zagubiony i samotny. Złość przechodziła jedynie po najedzeniu się do syta i upiciu do nieprzytomności. Zawsze myślałem, że tam będzie. Że ją tam spotkam i powiem jej o moich uczuciach. Ona jednak wolała Nowy York. Jak się nie mylę to zaprzyjaźniła się tam z Damonem i Stefanem. Jednak gdy ja odwiedziłem miasto, które nigdy nie śpi jej już nie było. I tak właśnie wyglądało 300 lat naszego życia, a ona zawsze była o krok przede mną.


Chantal:

Za pół godziny ma się zacząć randka z piękną i bestią. Tylko, że nie wiem kto ma robić za piękność a kto za bestie. Mam nadzieję, że moje wątpliwości rozwieją się w ciągu godziny.

Trzydzieści minut później....

Klaus przyjechał punktualnie na 17:00. Energicznie zapukał do moich drzwi. Gdy otworzyłam wydusił   z siebie, że mam wziąć ubrania na zmianę bo czeka nas długa droga i poszedł do samochodu. Nie chciałam go słuchać, ale, że nie wiedziałam gdzie jedziemy więc po długim namyślę zaczęłam pakować ubrania do walizki. Po spakowaniu do niej dwóch par rurek. Jednych czarnych, a drugich brązowych. Kilku bluzek. Czerwonej, seksownej sukienki. Nigdy nie wiadomo kiedy taka sukienka może się przydać. Czarnych szpilek i dwóch par moich ukochanych tenisówek, które trochę już w życiu przeżyły. Stwierdziłam, że nie mam miejsca na moją kosmetyczkę. Wzięłam więc jeszcze torbę. Oprócz  kosmetyczki wpakowałam do niej seksowną bielizną. O której wcześniej zapomniałam. Jakaś  książka na drogę i jeszcze jedna para jeansów też tam zagościła. Po jakiejś godzinie stwierdziłam, że jestem gotowa.  Klaus pewnie przez cały ten czas wychodził z siebie, ale to on nie chciał mi powiedzieć gdzie jedziemy. 

3 komentarze:

  1. Hej :) świetny blog. Podoba mi się sposób jakim piszesz. Jest taki przejżysty i łatwo się we wszystkim połapać :) Chan jest bardzo fajną postacią. Ten pocałunek to poprostu geniusz :P będę wpadać na tego bloga, ale proszę informuj mnie o nn :) Jest u mnie 2 rozdział od kilku dni nie wiem czy czytałaś. Trójka pojawi się szybko http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest już rozdział 3 ;D http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com/

      Usuń
  2. hej ;D tak sobie przez przypadek wpadłam na twój blog i przeczytałam jednym tchem. To co piszesz bardzo mi się podoba. Chan jest genialna, taka odważna i strachliwa; kochająca i nienawidząca. Dlatego ją polubiłam. Szczególnie podobało mi się jak opisywałaś przygotowania do balu. To było idealne, przekomiczne. ;D będę wpadać częściej, ale musisz mnie informować o nowych wpisach i to koniecznie! Masz gwarantowane miejsce w moich zakładkach XD możesz się reklamować tu miloscodpierwszegougryzienia.blog.pl i tu milosc-ktora-przeszla-do-historii.blogspot.com/?m=0 oba blogi odwiedzam codziennie, więc bez obaw ! Pozdrawiam ;D i dużo weny życzę .
    Ps. Po co ci tu Hayley i dobrze że nie ma Eleny XD

    OdpowiedzUsuń